Turcja kontra Armenia. Wojna na rocznice

Armenia obchodzi 100. rocznicę ludobójstwa Ormian, a Turcja w odpowiedzi świętuje 100. rocznicę bitwy pod Gallipoli.

Oba państwa toczyły ostrą walkę, zabiegając o jak najliczniejszą reprezentację międzynarodową na swoich obchodach.

24 kwietnia Armenia obchodzi jedno z najważniejszych świąt państwowych – dzień pamięci ofiar ludobójstwa. – To wydarzenie określiło przyszłość naszego narodu. 1,5 mln Ormian zginęło, utraciliśmy ziemie, które zamieszkiwaliśmy, ogromne masy Ormian rozproszyły się po świecie. To ludobójstwo odcisnęło piętno na duszy każdego Ormianina i stało się jedną z podstaw naszej świadomości narodowej – powiedział “Wyborczej” Tevan Poghosyan, deputowany ormiańskiego parlamentu.

W 1915 roku w tym dniu w Stambule aresztowano około tysiąca przedstawicieli ormiańskiej inteligencji. Decyzją rządu wszyscy zostali zgładzeni. Był to początek rzezi chrześcijańskiej ludności zamieszkującej imperium osmańskie. Ocenia się, że ciągu następnych kilkunastu miesięcy zabitych zostało około 1,5 mln Ormian. Turcja, która jest spadkobierczynią imperium osmańskiego, nie uznaje, że doszło do ludobójstwa. Ankara przyznaje się do rażących nadużyć i zabójstw, ale według niej celem władz było przesiedlenie, a nie mordowanie Ormian. Turcja i Armenia nie utrzymują kontaktów dyplomatycznych, a od 1993 roku granica między nimi pozostaje zamknięta.

Rocznica ludobójstwa Ormian obchodzona w Armenii na najwyższym szczeblu stała się katalizatorem bezprecedensowej akcji w Turcji – rząd postanowił świętować tego samego dnia 100. rocznicę bitwy pod Gallipoli, w której w I wojnie światowej wojska osmańskie rozbiły siły Ententy, wojskowego sojuszu zrzeszającego m.in. Wielką Brytanię, Francję i Rosję. By obchody zbiegły się w jednym dniu, Turcja musiała zmienić datę swoich obchodów, które dotychczas odbywały się 18 marca.

– Będziemy 24 kwietnia upamiętniać bitwę pod Gallipoli i w tym dniu nie będzie u nas święta Armenii – oświadczył prezydent Turcji Recep Tayyip Erdogan.

Ormiańskie i tureckie media od kilku tygodni uważnie śledzą, jak inne państwa reagują na zbliżające się rocznice i gdzie się wybierają światowi przywódcy. Gesty wobec Armenii, jak np. wypowiedź papieża Franciszka, że ludobójstwo Ormian było pierwszym ludobójstwem XX stulecia, czy wydanie przez parlament Austrii oświadczenia uznającego fakt ludobójstwa Ormian, spowodowały reakcję Ankary. Ambasadorzy Turcji w Watykanie i w Austrii zostali natychmiast wezwani na konsultacje.

Turcja i Armenia rywalizowały w zapraszaniu światowych przywódców na swoje obchody. W efekcie udział w ormiańskich obchodach potwierdzili prezydenci Rosji, Francji, Cypru oraz Serbii oraz około 56 delegacji z innych państw. Do Turcji mają przyjechać prezydenci Azerbejdżanu, Albanii, Czarnogóry, premierzy Australii i Nowej Zelandii oraz delegacje z około 20 państw. Część państw, np. Rosja, będzie obecna na obydwu obchodach. W Armenii jest Władimir Putin, a w Turcji przewodniczący Dumy Państwowej Siergiej Naryszkin.

– Przenosząc święto, prezydent Turcji postawił światowych przywódców przed wyborem albo Armenia, albo Turcja. Ormiańskiemu lobby udało się osiągnąć pewne sukcesy, ale strategicznie Armenia i tak przegrywa – powiedział “Wyborczej” Elkhan Sahinoglu, przebywający w Stambule azerski politolog szef think tanku Atlas.

Jego zdaniem najważniejszym problemem Armenii jest obecnie zapaść gospodarcza, droga do wyjścia z niej leży w polepszaniu stosunków z sąsiadami, czyli Turcją i Azerbejdżanem.

– Huczne obchody rocznic i próba mobilizacji światowej opinii publicznej tylko oddala możliwość normalizacji stosunków – uważa Sahinoglu.

Inaczej oczywiście oceniają sytuację komentatorzy w Armenii: – Uznanie ludobójstwa przez świat ma wielkie znaczenie. Nie tylko moralne, ale również prewencyjne. Potępienie zbrodni, jej osądzenie, staje się gwarancją, że następnym razem do niej nie dojdzie. Walczymy o uznanie ludobójstwa na naszym narodzie, bo chcemy zapobiec takim wydarzeniom w przyszłości – mówi Poghosyan.

Andrzej Poczobut

Więcej postów

1 Komentarz

  1. Bardzo ciekawy artyku?. A je?li chodzi o jego tre??, to bli?szy jestem przyznania racji Ormianom. Moim zdaniem nie ulega w?tpliwo?ci, ?e dosz?o do ludobójstwa, tyle, ?e w dyplomacji cz?sto jest tak, ?e silniejszy ma racj?, a w tym przypadku silniejsza jest Turcja.

Komentowanie jest wyłączone.