Kompromitacja ministra sprawiedliwości Cezarego Grabarczyka (55 l.)!
Prokuratura potwierdziła, że minister nielegalnie zdobył pozwolenie na broń. Karę za to poniesie jednak tylko policjant, który niezgodnie z przepisami wspaniałomyślnie zaliczył ministrowi egzamin praktyczny, choć ten go nie odbył! Grabarczyk twierdzi, że ustawa na to pozwala, ale to nieprawda! I co? Dalej będzie ministrem!
Grabarczyk wystąpił o pozwolenie na broń w 2012 r. We wniosku do komendanta wojewódzkiego policji w Łodzi argumentował, że musi mieć pistolet, bo… jest politykiem i obawia się o własne bezpieczeństwo. Ówczesny poseł i wicemarszałek Sejmu zdał egzamin teoretyczny, a praktyczny został mu przez łódzkich policjantów zaliczony, choć – jak informuje „Gazeta Wyborcza” – Grabarczyk na strzelnicy w ogóle się nie pojawił!
Sprawa wyszła na jaw, bo Biuro Spraw Wewnętrznych, czyli policja w policji, szukało dowodów na korupcję w wydziale postępowań administracyjnych komendy w Łodzi, który zajmuje się także wydawaniem pozwoleń na broń. Policjantom wydziału założono podsłuchy. Warto było, bo na jednym z nagrań pojawił się temat pozwolenia dla Grabarczyka.
Mimo badania tej sprawy, śledczy nie znaleźli w niej winy Grabarczyka! Nie było dowodów, by polityk namawiał policjantów do złamania prawa. A jak z nielegalnego pozwolenia na broń tłumaczył się w śledztwie sam Grabarczyk? Że przepisy nie są jednoznaczne co do drugiej części egzaminu. Jednak nie ma racji: ustawa mówi wyraźnie, że egzamin praktyczny może ominąć tylko ten, kto się stara o broń kolekcjonerską.
To, że Grabarczyk straci teraz pozwolenie na broń, jest pewne. Ale czy po takiej kompromitacji może być dalej ministrem sprawiedliwości?
Fakt.pl