Merkel: Nie oczekujcie zbyt wiele od UE

Merkel do krajów Partnerstwa Wschodniego: Nie oczekujcie zbyt wiele od UESłowa, z którymi kanclerz Niemiec Angela Merkel zwróciła się do krajów Europy Środkowo-Wschodniej podczas czwartkowego szczytu krajów Partnerstwa Wschodniego, z pewnością stanowiły nieprzyjemne otrzeźwienie dla wielu państw, pragnących z pomocą UE wydostać się z rosyjskiej strefy wpływów. Merkel jednocześnie ostrzegła Rosję, żeby ta zmieniła swoje podejście do Ukrainy, o ile chce wejść w skład grupy G7.

 

Merkel podkreślała, że Rosja nie ma żadnego powodu, aby obawiać się zacieśnienia relacji między 28 a sześcioma swoimi satelitami z okresu Związku Sowieckiego. – Partnerstwo Wschodnie nie jest w nikogo wymierzone, a już na pewno nie w Rosję – przekonywała Merkel, przemawiając na forum niemieckiego parlamentu przed swoim wyjazdem na dwudniowy szczyt do stolicy Łotwy Rygi.

W trakcie rozmów na szczycie liderzy państw UE podkreślili swoje zaangażowanie w rozwój politycznych i ekonomicznych więzi z Armenią, Azerbejdżanem, Białorusią, Gruzją, Mołdawią i Ukrainą, co znalazło wyraz w roboczej wersji dokumentu końcowego szczytu, który sam w sobie stanowił dosyć daleko posunięty kompromis.

Podkreślono w nim, że zarówno UE, jak i jej wschodni partnerzy przykładają wagę do współpracy w ramach Partnerstwa Wschodniego, a każdy kraj PW ma “suwerenne prawo do wolnego wyboru poziomu ambicji i celów, do których aspiruje w swych relacjach z UE”.

Potwierdzono również zobowiązania podjęte na szczytach Partnerstwa Wschodniego w poprzednich latach oraz dodano zapis o uznaniu “europejskich aspiracji i europejskiego wyboru partnerów, zgodnie z tym, co oświadczono w umowach stowarzyszeniowych”.

– Partnerstwo Wschodnie nie jest instrumentem rozszerzania UE – oświadczyła Merkel. – Nie możemy tym samym pozwolić na to, aby kraje wysuwały oczekiwania, których później nie będziemy mogli wypełnić – stwierdziła, co niewątpliwie ostudziło zapał co poniektórych przywódców, liczących na to, że dzięki członkostwu, uda im się wyrwać swoje kraje z rosyjskiej strefy wpływów.

Przekaz ten, niewątpliwie silny i nie pozostawiający złudzeń co do tego, jakie są intencje tego najsilniejszego w UE kraju, stoi w sprzeczności z tym, co tuż przed rozpoczęciem szczytu powiedział pełniący rolę prezydenta UE, były premier Polski Donald Tusk.

– Szczyt w Rydze nie ma na celu ogłoszenia potężnych kroków naprzód. Nie. Nasze partnerstwo będzie rozwijało się małymi krokami dokładnie tak, jak była budowana Unia Europejska. W tym kontekście małe kroki oznaczają rzeczywisty postęp w handlu, energetyce, przemieszczaniu się, reformach, co jest również w jak najlepiej pojętym interesie naszych partnerów oraz Europy jako całości – mówił, czym nie wykluczył w przyszłości akcesji państw zrzeszonych w Partnerstwie Wschodnim do wspólnoty.

– Przyjechałem do Rygi z trzema jasnymi przesłaniami. Po pierwsze, Unia Europejska utrzymuje obrany kurs, mimo upokorzeń, agresji, a nawet wojny, UE jest jak zawsze oddana swoim wschodnim partnerom. Dowodem na to jest fakt, iż w szczycie uczestniczy 25 z 28 krajów wspólnoty – perorował.

– Po drugie, UE pragnie przenieść nasze relacje na wyższy poziom, z każdym z naszych partnerów z Partnerstwa Wschodniego – kontynuował, dodając, iż UE dostosuje model współpracy do indywidualnych potrzeb każdego z tych krajów oraz ich suwerennych decyzji.

– Po trzecie, chcemy pomóc im przemieniać ich społeczeństwa na korzyść obywateli, co również oznacza, że chcemy, aby stały się bardziej prężne w reagowaniu na naciski z zewnątrz – wyliczał Tusk.

Z kolei szefowa unijnej dyplomacji Federica Mogherini wyraziła przekonanie, że należy znaleźć modus vivendi z Moskwą, co niekoniecznie jest zgodne z linią przyjętą przez Berlin, stojący na stanowisku, iż w relacjach z Rosją nie należy okazywać słabości, w szczególności jeżeli chodzi o złagodzenie nałożonych na ten kraj sankcji.

Anna Wiejak

Więcej postów