Płacz i płać, Europo! Merkel znowu sięga do kieszeni, a Erdogan zaciera ręce

Na dealu z Unią Europejską ws. powstrzymywania imigrantów Turcja zrobiła interes stulecia.

Angela Merkel zabiega o przekazanie Turcji kolejnych 6 mld euro w zamian za powstrzymywanie napływu imigrantów do Europy. Jak podało Die Welt, niemiecka kanclerz – zazwyczaj wieszająca pasy na tureckim prezydencie Recepie Erdoganie, tym razem na szczycie UE w Brukseli wręcz nie mogła nachwalić się jego solidności w wywiązywaniu się z porozumienia z Unią.

“W tym przypadku Turcja wykonuje wielką robotę ograniczając napływ imigrantów” – przyznała Merkel i zaapelowała o wysłanie Ankarze kolejnych środków na ten cel. Unijni przywódcy, choć pewnie niektórzy z kwaśnymi minami, ponownie sięgnęli do kieszeni.

Tak więc już w najbliższym czasie Turcja dostanie z UE kolejne 3 mld euro, a w dalszej przyszłości planowane są następne 3 miliardy. A że apetyt rośnie w miarę jedzenia, to z Ankary – zamiast oczekiwanych wyrazów wdzięczności za taką unijną hojność – płyną przez ostatnie półtora roku utyskiwania, że “to za mało” i groźby, że “otworzymy granicę i zalejemy Grecję imigrantami”.

Prezydent Erdogan – oprócz pieniędzy – żąda też zniesienia dla Turków wiz do Unii Europejskiej. “Jeśli tego nie zrobicie zaczniemy wpuszczać do Grecji po 3 tys. imigrantów dziennie” – ostrzegają tureckie władze.

Żeby chociaż trochę powetować sobie te słone wydatki, unijni przywódcy postanowili więc na szczycie w Brukseli ograniczyć Turcji unijne środki na jej integrację z UE, tym bardziej, że i tak w sytuacji masowych represji politycznych i autorytarnych rządów Erdogana nie ma obecnie mowy o wejściu tego kraju do Unii.

Tyle, że na początku października br. prezydent Turcji oświadczył, iż jego kraj nie potrzebuje już członkostwa w Unii Europejskiej. “53 lata czekania pod drzwiami wystarczy” – dodał. I rzeczywiście – do niczego nie jest mu to chyba obecnie potrzebne, skoro wielkie pieniądze i tak płyną szerokim strumieniem.

Porozumienie UE z Turcją dotyczące powstrzymywania napływu muzułmańskich imigrantów do złudzenia przypomina haracz ściągany ze sklepikarzy przez mafię w zamian za tzw. “ochronę”. Nikt wam nie będzie demolował sklepów, ale to kosztuje.

Gorzej, że na chwilę obecną nic nie wskazuje, aby Bruksela miała jakikolwiek inny realny pomysł na ochronę swoich granic i rozwiązanie problemu tzw. uchodźców, oprócz nieustannego płacenia Turcji.

Allah obdarzył prezydenta Erdogana wyjątkowo korzystnym położeniem jego kraju, a każda kolejna wojna na Bliskim Wschodzie powiększająca strumień uciekinierów automatycznie przełoży się na wysokość rachunku wystawianego Unii Europejskiej.

REPORTERS.PL

Więcej postów