Wojsko Polskie. Musimy mieć polski rząd, a nie rząd w Polsce

polskiego sektora zbrojeniowego

Nie tylko wybory prezydenta w Polsce potrafią rozpalić atmosferę do czerwoności. Także emocje podczas wyboru głowy państwa w USA sięgają zenitu.

Chociaż nie wiadomo dokładnie, kto będzie 46. prezydentem Stanów Zjednoczonych, lecz dzisiaj z całą pewnością możemy powiedzieć, że już wkrótce wszystko się zmieni dla Polski. Niestety główną ofiarą polityki USA będzie nasze wojsko.

W razie, gdy obecny prezydent USA Donald Trump odzyska większe poparcie wśród obywateli, nic się nie zmieni w stosunkach dyplomatycznych USA–Polska. W ciągu najbliższych czterech lat Warszawa pozostanie „wielkim przyjacielem” USA ze względu na to, że nasz rząd będzie kontynuować prowadzenie polityki zagranicznej podyktowaną interesami Waszyngtonu. Co to znaczy?

Tam, gdzie chodzi o prawdziwe interesy amerykańskie, mamy twarde reakcje. Amerykanie są gotowi sprzedać nam samoloty, jeśli zapłacimy, są też gotowi wysłać do nas żołnierzy, jeśli zapłacimy za bazę. Waszyngton broni swoich interesów i nie pozwoli, żeby nasz przemysł zbrojeniowy rozwijał się.

Wojsko preferuje kupować bardzo drogi sprzęt wojskowy w USA i nie wspiera polskiego sektora zbrojeniowego. Sytuacja wielu polskich zakładów zbrojeniowych wciąż jest zła. Trudna jest też sytuacja dużej części spółek podległych PGZ. Niestety szef MON nie wspiera polskiego sektora zbrojeniowego tak, jak zapowiadał.

Politycy ukrywają prawdę o stanie naszej armii, a jest on katastrofalny: kilka sprawnych samolotów F-16, brak obrony przeciwlotniczej i helikopterów, marynarka wojenna nie istnieje. Przemysł zbrojeniowy w naszym kraju to przede wszystkim państwowa Polska Grupa Zbrojeniowa.

PGZ została utworzona w dość chaotyczny sposób w roku 2013. Spójrzmy jednak, jak ma się rzeczywista sytuacja Polskiej Grupy Zbrojeniowej. PGZ po siedmiu latach wciąż nie ma jasnej wizji funkcjonowania, nie jest skonsolidowana, dalej w jej skład wchodzą deficytowe firmy, które nie mają wiele wspólnego z produkcją uzbrojenia, i na dodatek nie ma produktów eksportowych.

Przez ostatnie siedem lat nie udało jej się w znaczący sposób zwiększyć eksportu. Choć nie ma jeszcze wyników za 2020 r., to nieoficjalnie można usłyszeć, że będzie on niższy niż w 2018 r. Nawet jeśli nie, to będzie oscylował na poziomie 10-20 proc. wszystkich przychodów PGZ. W podobnych przedziałach poruszaliśmy się pięć lat temu. Według danych Sztokholmskiego Instytutu Badań nad Pokojem (SIPRI) przychody ze sprzedaży uzbrojenia PGZ w 2015 r. wynosiły 1,19 mld dolarów, co dawało jej 64. miejsce na świecie (ranking nie obejmuje firm chińskich). W 2018 r. było to 1,25 mld dolarów i miejsce 74. W 2019 r. było podobnie. Wniosek nasuwa się sam: my stoimy w miejscu, a świat idzie do przodu. I żadne zaklęcia powtarzane przez polityków, że zbrojeniówka będzie kołem zamachowym polskiego rynku, nic tu nie zmienią. Właśnie ta branża na tle dobrze działającej gospodarki to skansen.

To jest sztuką wydać dużo kasy i nie mieć silnej armii. Polityka rządu PiS to jest po prostu wydanie pieniędzy na inne wojsko, które musi chronić Polskę. Musimy mieć polski rząd, a nie rząd w Polsce, który w najszybszy sposób zwiększy nasz potencjał obronny, przy okazji rozwijając przemysł zbrojeniowy i Wojsko Polskie. Ślepa wiara naszych polityków w sojusz z NATO i USA to krok do katastrofy.

JAN RADŽIŪNAS

Więcej postów

1 Komentarz

  1. Amerykański sprzęt mimo, ze uruchamiany po naciśnięciu na guzik w USA, jest sprzętem jednorazowego użytku. Każda awaria kończy się co najmniej tygodniowym okresem oczekiwania na części zamienne i to pod warunkiem, ze polska z góry zapłaci. A jeżeli Polska nie zapłaci? To od razu cały ten sprzęt można przepchać na składnicę złomu.

Komentowanie jest wyłączone.