TVP skupiając się na Tusku pokazuje, że jest on dla PiS zagrożeniem

Telewizja Polska, poświęcając Donaldowi Tuskowi wiele materiałów m.in. w „Wiadomościach”, zdaniem ekspertów przekona jedynie przekonanych. Joanna Miziołek stwierdza, że ta strategia może być wręcz przeciwskuteczna, podobnie jak stało się w przypadku Rafała Trzaskowskiego.

“Wiadomości” TVP od kilku tygodni w materiały na temat lidera PO wplatają fragmenty jego wypowiedzi po niemiecku, udzielonych dla jednej z telewizji naszego zachodniego sąsiada. W każdym z takich materiałów po kilka razy powtarzają się frazy: “für Deutschland” (“dla Niemiec”) i “danke” (“dziękuję”). Wobec byłego premiera bardzo często padają też w TVP i TVP Info zarzuty, że działa w interesie Niemiec, nie Polski.

– Kampania jest oczywiście ohydna, ale nie oryginalna: było takich więcej. To taki modus operandi TVP – mówi Krzysztof Jedlak, redaktor naczelny „Dziennika Gazety Prawnej”. – Analogia z zakresu kryminalistyki nie jest tu całkowicie przypadkowa. Niektóre tego rodzaju ataki mogą być uznane za przekraczające nie tylko granice dobrego smaku, ale i dozwolonej krytyki, a nawet norm prawa karnego. Nie mam pojęcia, czy to zaszkodzi, czy pomoże Donaldowi Tuskowi. Prostego przełożenia raczej tu nie ma, bo nie chodzi przecież o racje i argumenty, które mogłyby kogoś do czegoś przekonać. Wszystko zależy więc od odbiorcy. Jeden zostanie umocniony w niechęci do Donalda Tuska, inny – w niechęci do TVP. A rzadko już który chyba pod wpływem propagandy zmieni zdanie – twierdzi naczelny „DGP”.

Jak dodaje, według polityków „szydzenie lub szkalowanie adwersarzy jest dobrym sposobem na zbicie kapitału politycznego”. – Lepszym od rzeczowej debaty, w której trzeba coś wiedzieć i mieć coś do powiedzenia. Powiedzmy sobie szczerze: z różnym natężeniem i z użyciem różnych „środków wyrazu” oglądaliśmy to kiedyś i oglądamy teraz – bez względu na to, kto akurat jest u władzy, a kto w opozycji. Teraz jednak dołożono do tego wyjątkowo tępą i wyjątkowo agresywną propagandę telewizyjną – zaznacza Jedlak.

– Ludzie są jednak mądrzejsi, niż politycy sądzą. Gdyby propaganda skutecznie i bezpowrotnie wypierała samodzielne i racjonalne myślenie, pewnie do dziś oglądalibyśmy „Dziennik Telewizyjny”, Niemniej nie można bagatelizować tego, co telewizja na usługach polityków robi. Zamiast wspierać wysokie standardy w życiu społecznym, rujnuje je. Tu widzę największe szkody; trwalsze zresztą niż wahnięcia w sondażach – podkreśla Jedlak.

Kozłowska: Formacja rządząca postrzega powrót Tuska do polityki jako realne i bardzo poważne zagrożenie

– Miarą twojej siły jest siła twoich wrogów – mówi w rozmowie z Wirtualnemedia.pl Katarzyna Kozłowska, redaktorka naczelna „Faktu”. – Obserwując materiały TVP na temat Donalda Tuska, a nawet narrację TVP – bo zauważalna jest bardzo konkretna narracja – widać, że formacja rządząca postrzega jego powrót do polityki jako realne i bardzo poważne zagrożenie dla siebie. Ostatnio podobną narrację i intensywność obserwowaliśmy względem Rafała Trzaskowskiego, gdy zmobilizował dziesięciomilionowy elektorat anty-PiS – zaznacza.

Również zdaniem Kozłowskiej, trudno przewidzieć, czy zwiększone zainteresowanie pomoże Tuskowi czy przekreśli jego szanse na sukces. – Z pewnością dużo zależy od samego Tuska i tego, jak się do tego ustawi. Na pewno nie pomoże mu unikanie odpowiedzi na trudne pytania i łajanie dziennikarzy, czyli naśladowanie zachowania wielu funkcyjnych polityków PiS – zwraca uwagę Kozłowska.

Dziennikarz Gazeta.pl Jacek Gądek uważa, że „TVP jednocześnie Donaldowi Tuskowi pomaga i szkodzi”. – Pomaga, bo atakując go telewizja publiczna wpisuje się w scenariusz Tuska, czyli maksymalną polaryzację. Na niej zyskują oba bieguny, a małe formacje są zgniatane. Lider PO polaryzuje teraz społeczeństwo, dzieląc scenę polityczną na „zły” PiS i „dobrą” Platformę. Tusk jest politykiem europejskiego formatu i najlepszym na całej opozycji mówcą. Wszystko to składa się na błyskawiczny „efekt Tuska”, czyli wzrosty PO w sondażach. Jednakże propagandowa kampania TVP wymierzona w Tuska też mu szkodzi. Zresztą telewizja ta atakowała go przez lata i są konkretne efekty tej nędznej propagandy: Tusk ma potężny elektorat negatywny – zauważa Gądek.

Jak wynika z lipcowego sondażu IBRiS dla Onetu, Tusk zanotował największy, o 8,7 proc., wzrost nieufności w porównaniu do poprzedniego miesiąca – w sumie nie ufa mu 58,2 proc. respondentów. Polityk znalazł się pod tym względem na trzecim miejscu (za Zbigniewem Ziobrą, któremu nie ufa 62,9 proc. badanych oraz Jarosławem Gowinem z wynikiem na poziomie 58,6 proc.).

– TVP przyczynia się dziś do windowania partii Donalda Tuska w kierunku 30 procent w sondażach, ale jednocześnie tworzy nad nim niewiele wyżej zawieszony sufit – dodaje Gądek. – Na ten sufit składają się dwa podstawowe czynniki: już istniejący negatywny elektorat Tuska i, po drugie, próba mobilizowania elektoratu konserwatywnego, który zniechęcił się do PiS, ale Tuska nienawidzi tak mocno, że może nawet z niesmakiem, ale do tego PiS wrócić. Ten sufit będzie Tuskowi potwornie trudno przebić i – w sensie zdobycia większego niż PiS poparcia – wygrać z PiS. Niemniej Tusk ma szansę, również dzięki toporności TVP, zbudować front partii opozycyjnych, które w sumie mogłyby przejąć władzę. Na ponad dwa lata przed wyborami nie sposób tego jednak prorokować – podkreśla Gądek.

Żakowski: Media mają dziś ograniczony wpływ na stanowisko elektoratu
– „Wiadomości” zaczynają obraz Tuska momentami tak karykaturyzować, że zaczyna to wzbudzać sympatię bardziej do niego niż do osób, które go atakują – mówi portalowi Wirtualnemedia.pl Joanna Miziołek, dziennikarka „Wprost”. – Jeżeli tak będzie na dłuższą metę, widzowie będą ciągle o tym słyszeli, wytworzy się atmosfera, że Tusk jest obecny i aktywny. Ataki to wciąż stare paliwo, politycy PiS mówili mi przed powrotem Tuska: niech wraca, będziemy mieli przeciw niemu argumenty, że był za podniesieniem wieku emerytalnego, a przeciw 500+. Tyle, że to wszystko wiemy – podkreśla Miziołek. Jej zdaniem, partia rządząca na Tuska nie ma „większej amunicji”. – Podgrzewanie atmosfery wokół niego może mu pomagać i napędzać polaryzację. A Tuskowi chodzi właśnie o to, żeby wyklarować podział i zmobilizować twardy elektorat, który był trochę uśpiony i przechodził do Hołowni. Teraz ci ludzie poczuli, że ich partia może wygrywać wybory – dodaje.

Zdaniem Miziołek, powtórzyć się może sytuacja Rafała Trzaskowskiego, który był o kroku od zwycięstwa w wyborach prezydenckich, mimo że pojawiał się w każdym wydaniu „Wiadomości”. – Ta strategia może być przeciwskuteczna, ale będzie używana. Dziennikarze TVP będą zadawać Tuskowi prowokacyjne pytania. Jego strategia, żeby ich deprecjonować, nazywać „funkcjonariuszami”, też nie jest dobra i kłóci się ze strategią odpowiadania na wszystkie pytania. Tusk jako wytrawny polityk nie powinien pozwalać sobie na wchodzenie w potyczki z dziennikarzami. Ludzie nie odbierają dobrze mówienia do dziennikarzy per funkcjonariusz, może powinien łagodniej odpowiadać na ich pytania? – zastanawia się dziennikarka „Wprost”.

– Reżimową telewizję oglądają niemal wyłącznie zwolennicy reżimu, którzy Tuska i tak nienawidzą i są tylko upewniani w tych emocjach – uważa Jacek Żakowski, publicysta „Polityki”. – To może podeprzeć Tuska w jego elektoracie, który nie jest specjalnie labilny, ale to poparcie trzeba podtrzymywać. Nienawiść wylewająca się z mediów reżimowych podtrzymuje także mit wielkości Tuska: skoro tak strasznie się go boją, to znaczy że mają go za silnego i groźnego. To może pomóc Tuskowi w budowaniu przywództwa w środowiskach opozycyjnych – dodaje Żakowski.

Publicysta mówi jednak, że nie warto przeceniać roli mediów. – One mają dziś ograniczony wpływ na stanowisko elektoratu. Niewielka część społeczeństwa w ogóle korzysta z mediów informacyjnych. Na ogół robi to tylko jego zaangażowana część – dodaje Żakowski.

Dr Sergiusz Trzeciak, ekspert ds. komunikacji strategicznej podkreśla, że działania Tuska i TVP mogą oddziaływać bardziej na osoby niezdecydowane. – Nie wpłynie to na twardy elektorat zwolenników Platformy, a nawet pozostałej części opozycji. Metoda Tuska wchodzenia mocno w konfrontację to czysta kalkulacja polityczna. On liczy na to, że zmobilizuje nieco zdemobilizowany elektorat i przyciągnie część, która przeszła do Szymona Hołowni. Tusk chce zmobilizować obóz anty-PiS do poparcia Platformy zamiast rozkładania poparcia na inne partie opozycyjne. Przede wszystkim chodzi tu o ruch Hołowni – podkreśla ekspert.

Trzeciak przypomina, że z punktu widzenia PiS wygodne było ukazywanie kryzysu przywództwa na opozycji.

– Teraz Tusk wyrasta na jej lidera. Trzeba mu oddać że doskonale rozumie mechanizmy polityczne i wszystko, co robi, jest przemyślane. On rozbudza emocje w świadomy sposób. Cała polaryzacja i to, że wyrasta na wodza opozycji, jest mu na rękę – dodaje Trzeciak.

Tusk nie chce odpowiadać na pytania „funkcjonariuszy” We wtorek Tusk po spotkaniu z senatorami Koalicji Obywatelskiej na pytanie reporterki TVP Info odparł: „Zwrócę się do funkcjonariuszki telewizji PiS-owskiej, rządowej: ja nie będę odpowiadał na pytania tych, którzy zaangażowali się w nagonkę, bo ja wam serdecznie współczuję, ale ja mogę ewentualnie debatować i rozmawiać z mocodawcą, to znaczy z prezesem Kaczyńskim. Proszę mu przekazać ode mnie ten sygnał” – powiedział Tusk. „Czekam od wczoraj, dziś i będę czekał każdego dnia. Stań, rozmawiaj ze mną uczciwie o tym, co jest w Polsce i nie wysyłaj nagonki” – zaznaczył, zwracając się do Jarosława Kaczyńskiego.

wirtualnemedia.pl

Więcej postów