Zamiast wydawać na luksusy trzeba było wcześniej pomyśleć o spełnieniu wymogów

dziennik polityczny

Mercedesy, audi czy bmw są standardem we flotach ministerstw. Zdaniem opozycji to zbyteczne luksusy, szczególnie, że samochodów ma być więcej.

„Wyrazisty design klasy S koncentruje się na tym, co najważniejsze: doskonałych proporcjach nadwozia i luksusie we wnętrzu. Pionierskie innowacje nowej klasy S nadają jej zatem wyjątkową i nieodpartą prezencję” – można przeczytać na stronie internetowej firmy Mercedes-Benz w opisie jej flagowej limuzyny. Obecnie jej ceny zaczynają się od 471 tys. zł, a więcej luksusu oferuje tylko model Mercedes-Maybach. Jeden egzemplarz klasy S służy w Ministerstwie Kultury i Dziedzictwa Narodowego.

Wiadomo to dzięki posłom KO Krzysztofowi Gadowskiemu i Tomaszowi Nowakowi. Wysłali interpelacje do ministerstw oraz Kancelarii Premiera, w których spytali, z ilu konkretnie pojazdów i jakich marek składają się ich floty samochodowe. Większość resortów odpisało bez podawania modeli, inne, jak KPRM, nie ujawniły nawet marek. MON i Ministerstwo Sprawiedliwości w ogóle nie odpowiedziały. Jednak nawet na tej podstawie można wywnioskować, że w rządzie nie brakuje luksusowych pojazdów.

Wysoki standard

Wyjątkowo reprezentatywny park maszynowy ma właśnie resort kultury. Oprócz mercedesa klasy S jeżdżą w nim też m.in. audi A8, audi A6 oraz cztery bmw 530.

Mercedesy służą też w resortach zdrowia (dwa pojazdy), rozwoju i technologii (sześć), funduszy i polityki regionalnej (cztery), spraw zagranicznych (liczba nie została podana), sportu (dwie sztuki) i aktywów państwowych (cztery). Konkretne modele są znane tylko w odniesieniu do tych ostatnich dwóch resortów. W Ministerstwie Sportu są to pojazdy klas E i V, w MAP zaś – cztery mercedesy klasy E.

Samochody BMW mają w swoim parku maszynowym resorty rozwoju i technologii, infrastruktury, funduszy i polityki regionalnej oraz spraw zagranicznych, Audi zaś– rozwoju i technologii, zdrowia, spraw zagranicznych, sportu oraz funduszy i polityki regionalnej, w którym jeździ aż dziewięć sztuk. Oczywiście w ministerstwach jest też wiele samochodów tańszych marek. A to, że można obejść się bez luksusu, pokazują resorty rodziny, rolnictwa, klimatu, edukacji i finansów, gdzie w ogóle nie ma aut tzw. marek premium.

Zdaniem posła Tomasza Nowaka przykład tych ostatnich resortów świadczy o tym, że luksus jest niepotrzebny. – Pod Sejm bardzo często podjeżdżają luksusowe auta. To zupełnie niezrozumiałe. Czołowi politycy PiS chętnie poruszają się skodami, jednak już szczebel niżej, gdzie jest mniejsza kontrola społeczna, dochodzi do prawdziwego rozpasania – alarmuje.

Luksusy z SOP

Jego zdaniem „to Bizancjum trudno zrozumieć”, tym bardziej że do dyspozycji ministrów są też samochody z floty Służby Ochrony Państwa. A w niej jeździ sporo ekskluzywnych pojazdów, w tym BMW 7 i BMW X5, Audi A7, a nawet opancerzony Mercedes-Benz S 600 Guard, którym jest wożony prezydent Andrzej Duda.

W dodatku park maszynowy ministerstw wkrótce się rozrośnie. Z odpowiedzi na interpelacje posłów KO wynika, że w obecnie trwającym postępowaniu przetargowym Centrum Obsługi Administracji Rządowej samochody chcą kupić lub wynająć: KPRM (11 pojazdów), resort zdrowia (dwa), spraw zagranicznych (sześć), sportu (trzy), rolnictwa (siedem), kultury (cztery), klimatu (10) oraz infrastruktury (pięć).

Bardzo często będą to samochody o napędzie elektrycznym. Powód? Zgodnie z ustawą o elektromobilności od 1 stycznia 2022 roku odsetek elektryków we flocie naczelnych lub centralnych organów administracji państwowej powinien wynosić co najmniej 10 proc. Tymczasem, jak pisaliśmy w lutym w „Rzeczpospolitej”, ten wymóg spełnia jedynie siedem resortów oraz Kancelaria Premiera, nie osiągnęło go zaś aż osiem.

– Zamiast wydawać na luksusy trzeba było wcześniej pomyśleć o spełnieniu wymogów – uważa poseł Nowak i zapowiada kolejne interpelacje, tym razem z pytaniami, kto konkretnie korzysta z drogich samochodów.

Z wnioskami posłów KO nie zgadza się były wiceszef MSWiA Jarosław Zieliński z PiS. Jego zdaniem zrobili oni metodologiczny błąd, pytając o marki pojazdów, a już nie o ich przebieg czy wiek. – Mogliby być bardzo zdziwieni. Z moich doświadczeń wynika, że większość pojazdów jest mocno wyeksploatowanych – mówi.

rp.pl

Więcej postów