Tak wygląda sprzedaż węgla brunatnego kopalni Bełchatów. “Zamach na ludzkie życie”

Tak wygląda sprzedaż węgla brunatnego kopalni Bełchatów. "Zamach na ludzkie życie"
Węgiel prosto z kopalni przy odrobinie szczęścia, można odebrać nawet w dniu złożenia zamówienia. Ale będzie nim towar z Kopalni Węgla Brunatnego “Bełchatów”, przed którego spalaniem w domowych piecach szczególnie ostrzegają eksperci i działacze na rzecz czystego powietrza.
Minął tydzień od uruchomienia przez koncern PGE sprzedaży węgla brunatnego, dla indywidualnych klientów, w dwóch kopalniach: oprócz Bełchatowa taki towar oferuje też Turów. Przed skutkami odwieszenia zakazu takiej sprzedaży, który obowiązywał dotąd, ostrzegał w Onecie m.in. prof. Piotr Kleczkowski z Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie. Mówił on m.in. o zwiększonej zawartości rtęci w węglu brunatnym. Zaś Krzysztof Smolnicki, działacz antysmogowy, dodawał, że ten rodzaj węgla nie nadaje się do spalania w przydomowych piecach, które — w przeciwieństwie do kotłów przemysłowych — nie mają odpowiednich filtrów odpylających i odsiarczających.

— To zamach na ludzkie życie — podsumował Smolnicki.

Zamiast 20 tys. zł – kilkanaście razy taniej

Węgiel brunatny ma jedną zaletę dla klientów – jest tani. W przypadku tego z kopalni Bełchatów ceny to: 191 zł i 51 gr za tonę węgla drobniejszego oraz 305 zł i 56 gr za tonę tego grubszego (przy limicie sześciu ton na sezon grzewczy dla gospodarstwa domowego).

– Pali się? Pali. Ciepło będzie? Będzie ciepło! – mówi pan Marek, który w środę do kopalni przyjechał z miasta Bełchatów. Jak wylicza, aby ogrzać zimą swój dom, potrzebuje pięć ton węgla, co w przypadku kamiennego – i jego cen w województwie łódzkim – oznaczałoby wydatek bliski 20 tys. zł. Pięć ton węgla brunatnego jest kilkanaście razy tańsze.

Jak sprawdziliśmy w środę, przed punktem sprzedaży węgla w kopalni Bełchatów nie ma długiej kolejki oczekujących klientów. Tu klienci przestrzegają zalecenia, aby najpierw zarejestrować się na dokładny termin odbioru w rozmowie telefonicznej.

Na infolinię w sprawie węgla brunatnego można się jednak dodzwonić

W ubiegłym tygodniu reporterom Onetu nie udało się dodzwonić na specjalne infolinie PGE w sprawie węgla brunatnego – ani kopalni Bełchatów, ani Turów. Natomiast w środę konsultantka pierwszej z nich odebrała nasze połączenie (po półgodzinnym wysłuchiwaniu “zapętlonego” komunikatu).

– Dzwoni pan z bliska? – usłyszał dziennikarz, podając się za klienta zainteresowanego zakupem węgla brunatnego.

– Tak. Z okolic Łodzi.

– Jeśli zdąży pan przyjechać dziś na godzinę 16 lub na 21, wydamy panu węgiel.

– Dzisiaj?

– Dzisiaj.

Z wyjaśnień konsultantki wynikało, że dwóch wcześniej zapisanych klientów, z dalszych regionów Polski, nie zdołało załatwić odpowiedniego transportu, dlatego ich terminy nagle się zwolniły. Kilka nagle zwolnionych terminów było także na czwartek. Ale jeśli dzwoniący nie zdecyduje się skorzystać z takich okazji, konsultantka zapisze klienta w normalnym kalendarzu: czyli obecnie na połowę listopada.

Kopalnia Bełchatów realizuje zamówienia dla indywidualnych klientów w godzinach 7-21.

– Dużo macie ogółem dla ludzi terminów dziennie? – dopytuje reporter. – Ze 20 ich będzie?

– Tak – odpowiada konsultantka infolinii.

W kopalni Bełchatów Onet dowiedział się nieoficjalnie, że na potrzeby zamówień już złożonych przez indywidualnych klientów zarezerwowała ona dotąd ok. 2000 ton węgla brunatnego.

“Wykład” Kaczyńskiego o życiu ludzi przy węglu brunatnym. Jak jest naprawdę?

Przypomnijmy, że w miniony weekend o węglu brunatnym wspominał Jarosław Kaczyński, podczas przemówienia w Puławach.

“To się pali, to się dymi i jakoś ludzie tam żyją” – mówił prezes PiS o okolicach kopalni oraz o elektrowni Bełchatów (także należącej do PGE), która spala miejscowy węgiel. Jarosław Kaczyński nie dotknął jednak problemu braku odpowiednich filtrów w przydomowych piecach.

Jak miejscowi reagują na takie opowieści? Onet namówił na krótką rozmowę Dariusza Święciaka, prowadzącego pizzerię Duetto w gminie Kleszczów, na terenie której znajduje się kopalnia (ale elektrownia już nie: z początkiem 2022 r. samorząd stracił teren z tym zakładem na rzecz sąsiedniej gminy, bo rząd uznał, że Kleszczów jest zbyt bogaty z racji napływających z PGE podatków i opłat za wykorzystywanie środowiska).

– Negatywnych skutków działania kominów samej elektrowni nie odczuwamy. To kopalnia przyczynia się do obniżenia poziomu wód gruntowych i niskich plonów u rolników, ale to inna sprawa niż czystość powietrza w gminie – opowiada Dariusz Święciak. – My w swoich domach węglem brunatnym nie palimy, bo u nas ludzie korzystają zwykle np. z ogrzewania na gaz ziemny albo z pomp ciepła.

Za to poważnym problemem dla czystości powietrza, którym oddychają mieszkańcy gminy Kleszczów, jest pobliskie składowisko, gdzie elektrownia transportuje popioły z procesów produkcyjnych.

– Gdy mocno zawieje wiatr znad tego składowiska, mamy tu w gminie coś, co nazwałbym “burzą pyłową”. I to faktycznie wpływa na jakość powietrza.

Jak opisywaliśmy przed “rozbiorem Kleszczowa”, radni tej gminy wskazywali na pylenie ze składowiska jako na czynnik znacznie zmniejszający komfort życia — co też miało “usprawiedliwiać” bogactwo tego samorządu.

Na koniec Dariusz Święciak zdradza rolniczą ciekawostkę: dobrze rozdrobniony węgiel brunatny sprawdza się, przynajmniej w Kleszczowie, jako nawóz pod różne uprawy.

Więcej postów