Dlaczego nie będzie obniżki VAT? Wyrwa w budżecie byłaby ogromna

niezalezny-dziennik-polityczny

Z szacunków resortu finansów wynika, że obniżenie głównej stawki podatku od towarów i usług z 23 do 22 proc. oznaczałoby ubytek w budżecie rzędu 9,1 mld zł, a powrót do 7 proc. stawki to kolejne 3,5 mld zł mniej w kasie państwa. W poniedziałek prezydent podpisał ustawę, która utrzymuje podwyższony VAT, dopóki będziemy na armię wydawali co najmniej 3 proc. PKB. To kolejne uzasadnienie dla opóźnienia powrotu obniżonych stawek, jakie pojawiło się w ostatnich jedenastu latach i sygnał, że wyższy VAT zostanie z nami na zawsze.

  • Prezydent podpisał nowelę ustawy, która zakłada m.in. utrzymanie stawek VAT na poziomie 23 i 8 proc. w 2023 r. i kolejny latach, o ile wydatki na obronność będą wynosiły 3 proc. PKB
  • Z szacunków Ministerstwa Finansów wynika, że powrót do niższy stawek kosztowałby budżet państwa około 12,6 mld zł
  • Podwyżkę VAT wprowadził rząd PO-PSL w 2011 r. jako tymczasowy ruch na trzy lata. Od tamtej pory kilkakrotnie wydłużano lub zmieniano kryteria, które powodowałyby obniżenie stawek

W poniedziałek prezydent Andrzej Duda podpisał nowelizacją ustawy, która przedłuża do końca tego roku obowiązywanie tzw. tarczy antyinflacyjnej. Działania osłonowe mają łagodzić skutki kryzysu energetycznego i ograniczać rosnące ceny prądu, gazu czy paliw.

W tej samej ustawie, pod którą podpis złożyła głowa państwa, przesądzono także, że w przyszłym roku nie będzie obniżki stawek podatku VAT. Podwyższone stawki podatku od towarów i usług — z poziomu 7 do 8 proc. oraz z 22 do 23 proc. — obowiązują w Polsce od 2011 r. Decyzję o takim ruchu podjęła jeszcze poprzednia koalicja PO-PSL. Zmiana miała być tymczasowa, ale trwa do dzisiaj. Zmienia się tylko uzasadnienie dla utrzymywania wyższego VAT, który jest najważniejszą pozycją dochodową w budżecie państwa.

Cięcie warte miliardy

Wiceminister finansów Artur Soboń w odpowiedzi na jedną z poselskich interpelacji ujawnił, jaki byłby koszt powrotu stawek do poziomów przed 2011 r.

To ubytek po stronie dochodów budżetowych przygotowany w warunkach tego roku. Według wiceszefa resortu finansów spadek VAT z 8 na 7 proc. to około 3,5 mld zł mniej w kasie państwa. W przypadku zmiany z 23 na 22 proc., czyli głównej stawki podatku, do budżetu nie wpłynęłoby około 9,1 mld zł. W sumie więc budżet straciłby na takim ruchu kwotę rzędu 12,6 mld zł.

Teoretycznie niższe wpływy do publicznej kasy po obniżce VAT, to więcej pieniędzy w kieszeni konsumentów. Jednak taki scenariusz wcale nie musi się zmaterializować, bo z badań naukowych wynika, że wraz ze wzrostem VAT ceny towarów czy usług idą w górę, ale niższe stawki nie przekładają się w takiej samej skali na spadek cen.

VAT zaś to dla ministra finansów główne źródło dochodów. Z projektu budżetu na 2023 r. wynika, że z podatku od towarów i usług powinno wpłynąć ponad 286 mld zł. To zaś oznacza, że ten podatek będzie stanowiło ponad 47 proc. wszystkich dochodów budżetów i ponad 52 proc. dochodów podatkowych.

Teraz czas na armię

Formalnie spełnione zostały ustawowe przesłanki do tego, że stawki VAT automatycznie, bez jakiekolwiek zmiany przepisów wróciły do poprzednich poziomów w 2023 r. Aby tak się nie stało, rząd musiał przygotować nowelę ustawy i tam zapisać, że zostają na poziomie 8 i 23 proc. na dłużej.

Tym razem uzasadnieniem dla takiego ruchu jest konieczność zwiększenia nakładów na armię. Dlatego wyższy VAT może zostać na dłużej, bo jeśli od 2024 r. nakłady na obronność będą przekraczały 3 proc. PKB, wówczas stawki nie spadają.

— Konieczność sfinansowania wzmocnienia armii jest bezsprzeczna, więc nie możemy osłabiać budżetu i powodować ubytku w dochodach. Poza tym finanse publiczne są obciążone nowymi i nieplanowanymi wydatkami związanymi z działaniami osłonowymi przez wzrost cen nośników energii czy rekompensatami, jaki będą w przyszłym roku wypłacane np. z tytułu zamrożenia cen energii. Może te 12-13 mld zł z VAT to nie jest jakaś wielka kwota, ale sytuacja fiskalna będzie w przyszłym roku bardzo napięta i nie można wykluczyć, że dojdą jeszcze jakieś duże pozycje wydatkowe – mówi nam urzędnik z resortu finansów, który pragnie zachować anonimowość.

Permanentna tymczasowość

Wszystko więc wskazuje, że tymczasowa podwyżka VAT zostanie już na stałe. Za każdym razem bowiem kiedy spełnione są warunki ustawowe do powrotu niższych stawek, rządzący zarówno z poprzedniej, jak i obecnej ekipy, znajdywali nowe uzasadnienie, aby nie dopuścić do takiego ruchu.

Pierwotnie w ustawie wprost wpisano termin obowiązywania wyższych stawek. Miały to być lata 2011-2013. Następnie termin ten przedłużono do końca 2016 r. Później – po dojściu PiS do władzy – wydłużenie miało sięgnąć końca 2018 r., a brak obniżki motywowano m.in. tym, że najpierw uszczelnienie systemu, a później niższe stawki.

To też się nie stało, aż w końcu resort finansów uznał, że nie będzie wskazywał nowych dat obowiązywania 8— i 23-procentowego podatku od towarów i usług, ale powrót do obniżonych stawek uzależni od stanu finansów państwa. To miała być już zmiana automatyczna, jeżeli spełnione będą warunki dotyczące długu publicznego netto i deficytu. Po wybuchu pandemii, kiedy budżet znów został uderzony kryzysem, pojawił się jeszcze dodatkowy warunek dotyczący sytuacji fiskalnej państwa.

Wszystko wskazywało, że warunki do obniżki będą spełnione tak, aby od 2023 r. wróciły niższe stawki. Jednak wojna w Ukrainie i ten plan zmieniła.

businessinsider.com.pl

Więcej postów