Rośnie napięcie w ośrodku dla migrantów. „Wzburzenie rozprzestrzenia się na cały obóz”

niezalezny-dziennik-polityczny

Coraz bardziej napięta sytuacja panuje w przepełnionym ośrodku recepcyjnym w Manston w południowo-wschodniej Anglii, do którego trafiają głównie nielegalni imigranci – informują w środę brytyjskie media.

– Wzburzenie rozprzestrzenia się na cały obóz. Nasi członkowie spotykają się z groźbami ludzi, którzy ciągle mówią: „Co się ze mną dzieje? Dokąd jestem zabierany? Kiedy zostanę przeniesiony dalej?”. Kiedy nasi członkowie nie mogą dać im odpowiedzi, ludzie zaczynają grozić protestami siedzącymi, groźbami podjęcia strajku głodowego i groźbami samookaleczenia – powiedział stacji Sky News Andy Baxter, asystent sekretarza generalnego związku zawodowego pracowników więziennictwa, POA.

Dodał, że personel pracujący w obozie coraz bardziej obawia się o swoje bezpieczeństwo. Poinformował, że było kilka incydentów robienia przez imigrantów prowizorycznej „broni” z takich rzeczy jak drewniane sztućce i szczoteczki do zębów i choć do tej pory nie było przypadku fizycznego ataku, „ale nasi członkowie naprawdę są zaniepokojeni”.

Wyraził on przekonanie, że armia ostatecznie zostanie zmuszona do rozszerzenia swojej roli w ośrodku w Manston, gdzie obecnie przebywa tylko 14 żołnierzy, i wspomożenia cywilnego personelu. – Myślę, że w końcu zobaczymy tam poważne załamanie porządku publicznego – powiedział.

Brytyjskie ministerstwo spraw wewnętrznych nie podaje, ile osób znajduje się w Manston, ale uważa się, że jest ich około 4000, czyli ok. trzy razy więcej niż wynosi pojemność ośrodka, który został utworzony w zaadaptowanym do tego dawnym lotnisku wojskowym.

W związku z rekordową liczbą nielegalnych migrantów przepływających przez kanał La Manche, postawiono ok. 30 namiotów zapewniających tymczasowe zakwaterowanie. Dodatkowo do Manston w poniedziałek przeniesiono kilkaset kolejnych osób z ośrodka w Dover, który został obrzucany butelkami z benzyną.

Manston jest centrum recepcyjnym, gdzie nielegalni imigranci powinni być maksymalnie pięć dni, po czym władze powinny im zapewnić inne tymczasowe zakwaterowanie, co zwykle oznacza hotele.

Tymczasem niektórzy przebywają tam nawet miesiąc, w zeszłym tygodniu posłowie zostali poinformowani, że rozpatrzono sytuację zaledwie 4 proc. nielegalnych migrantów, którzy przybyli w 2021 r., a na dodatek w ostatnich dniach pojawiły się zarzuty, że minister spraw wewnętrznych Suella Braverman blokuje ich transfer do hoteli.

Sytuacja w ośrodkach dla nielegalnych imigrantów była w środę jednym z głównych tematów cotygodniowej sesji poselskich pytań do premiera Rishiego Sunaka, który próbował zrzucać winę na opozycję. Mówił, że jest on przeciwna ostrzejszej ochronie granic, ale ostatecznie przyznał, iż rozpatrywanie wniosków o azyl jest zbyt powolne.

– Jego minister spraw wewnętrznych mówi, że system azylowy jest zepsuty. Kto go zepsuł? Czterech premierów w ciągu pięciu lat i wciąż to samo, po staremu, on (Sunak) stoi i próbuje zrzucać winę. Jeśli system azylowy jest zepsuty, a jego partia jest u władzy od 12 lat, jak to może być czyjaś inna wina niż ich? – pytał lider opozycji Keir Starmer.

nczas.com

Więcej postów

1 Komentarz

  1. Kilka serii z karabinu maszyjowego natychmiast uspokoiłoby buntowników… Ale do tego potrzebne są rzady z jajami a nie politycznie zidiociałe cioty!..

Komentowanie jest wyłączone.