To nie koniec katastrofy w Odrze? Hydrobiolog: coś zabiło kolejne małże

niezalezny-dziennik-polityczny

Niepokojące informacje dotyczące Odry na zachodniopomorskim odcinku rzeki przekazała hydrobiolog z Uniwersytetu Szczecińskiego. W dwóch miejscach badacze natrafili na martwe małże, które padły w ostatnim czasie. — Wydaje się, że mieliśmy tu do czynienia z jakąś falą zanieczyszczenia, która musiała to spowodować — mówi Onetowi prof. Agnieszka Szlauer-Łukaszewska.

  • Sytuację w Odrze monitorują m.in. naukowcy. Wśród nich jest prof. Agnieszka Szlauer-Łukaszewska, która bada Odrę od 2006 r. Podczas badania rzeki we wrześniu i październiku nie zauważyła niczego niepokojącego. Inaczej było na początku listopada
  • — Pierwszy obraz to tony muszli małży, które obumarły jeszcze w sierpniu. One cały czas pokrywają dno. Pomiędzy nimi są małe ilości wciąż żywych osobników. Niestety, w Bielinku i Cedyni znaleźliśmy również świeżo obumarłe małże. W Cedyni było to tylko kilka sztuk. W Bielinku jednak jest ich bardzo dużo — mówi Onetowi hydrobiolog
  • Rzecznik WIOŚ potwierdza, że inspektorzy zostali zaalarmowani przez prof. Szlauer-Łukaszewską.— Oględziny wody oraz pobranie próbek wody nastąpiło z miejsca wskazanego przez pracownika naukowego Uniwersytetu Szczecińskiego, który zaalarmował o sprawie. Inspektorzy WIOS byli w kontakcie z panią profesor z Uniwersytetu Szczecińskiego w celu precyzyjnego ustalenia miejsca. Pobrane próbki wody skierowane zostały do Centralnego Laboratorium Badawczego – mówi
  • Inspektorzy nie stwierdzili na miejscu żadnych niepokojących oznak skażenia Odry. — Woda była bezbarwna, klarowna, nie pieniła się, nie był wyczuwalny żaden niepokojący zapach — wylicza Ruczyński

Od katastrofy w Odrze minęło ponad 100 dni, jednak służby wciąż nie podały jednoznacznego powodu zakwitu złotych alg, które zabiły setki tysięcy ryb.

Sytuację w Odrze monitorują m.in. naukowcy. Wśród nich jest prof. Agnieszka Szlauer-Łukaszewska, która bada Odrę od 2006 r. Podczas badania rzeki we wrześniu i październiku nie zauważyła niczego niepokojącego. Inaczej było na początku listopada.

— Pierwszy obraz to tony muszli małży, które obumarły jeszcze w sierpniu. One cały czas pokrywają dno. Pomiędzy nimi są małe ilości wciąż żywych osobników. Niestety, w Bielinku i Cedyni znaleźliśmy również świeżo obumarłe małże. W Cedyni było to tylko kilka sztuk. W Bielinku jednak jest ich bardzo dużo — mówi Onetowi hydrobiolog.

Co zabiło kolejne małże? Zdaniem prof. Szlauer-Łukaszewskiej można wykluczyć procesy gnilne, które mogły wystąpić wskutek rozkładu martwych ryb i mięczaków, które mogą zalegać na dnie Odry jeszcze od sierpnia.

— Odra jest rzeką, więc cały czas następuje przemieszczanie wody i jej natlenianie. Warunki tlenowe w miejscach, które badaliśmy, są dobre. Nawet przy dnie. To wynika zarówno z naszych pomiarów, jak i z wyglądu samych osadów. Osad beztlenowy jest czarny i ma charakterystyczny zapach. Tutaj piach i osady organiczne były jasne. Wydaje się, że mieliśmy tu do czynienia z jakąś falą zanieczyszczenia, która musiała to spowodować — tłumaczy.

Te przypuszczenia potwierdzają również wyniki ze stacji monitoringu po niemieckiej stronie, które również wskazywały na podwyższone zasolenie wody. Brunatną pianę, która płynęła Odrą, zgłaszali z kolei dwa tygodnie temu wędkarze z województwa lubuskiego.

“Woda śmierdzi i płynie nią cały czas jakąś dziwna piana, jak wiatr powieje, to śmierdzi starymi bandażami. Ryby słabo reagują. Pojawiają się pojedynczo i to w rozmiarach małych. Nie ma nic większego. Próba ukierunkowana na dany gatunek nie daje żadnego efektu” — pisał jeden z wędkarzy, cytowany przez “Gazetę Wyborczą”.

— Mam nadzieję, że nasze Wojewódzkie Inspektoraty Ochrony Środowiska pobrały wówczas próbki i będą badać te zanieczyszczenia — zaznacza prof. Szlauer-Łukaszewska.

Na dnie rzeki wyginęły niemal wszystkie ślimaki skrzelodyszne, czyli takie, które tlen pobierają wyłącznie z wody. Prof. Szlauer-Łukaszewska stwierdziła obecność pojedynczych osobników w zaledwie kilku miejscach na Odrze. Nie padły z kolei te ślimaki, które oddychają tlenem atmosferycznym.

Mimo wielu martwych mięczaków, do Odry częściowo wróciło życie. Hydrobiolog podczas badań nie stwierdziła świeżych śnięć ryb. — Są w Odrze żywe ryby. To te osobniki, które pochodzą z dopływów Odry i jej starorzeczy. Niestety te, które były w momencie katastrofy w samej Odrze, wyginęły — mówi prof. Szlauer-Łukaszewska.

“Woda bezbarwna i się nie pieni”

Pytania dotyczące aktualnej sytuacji w Odrze skierowaliśmy do Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska w Szczecinie. Rzecznik WIOŚ potwierdza, że inspektorzy zostali zaalarmowani przez prof. Szlauer-Łukaszewską.

— Oględziny wody oraz pobranie próbek wody nastąpiło z miejsca wskazanego przez pracownika naukowego Uniwersytetu Szczecińskiego, który zaalarmował o sprawie. Inspektorzy WIOŚ byli w kontakcie z panią profesor z Uniwersytetu Szczecińskiego w celu precyzyjnego ustalenia miejsca. Pobrane próbki wody skierowane zostały do Centralnego Laboratorium Badawczego GIOŚ Oddział w Szczecinie – czekamy na wyniki. Woda jest również badana pod kątem obecności złotej algi — tłumaczy Michał Ruczyński, rzecznik WIOŚ w Szczecinie.

Inspektorzy nie stwierdzili na miejscu żadnych niepokojących oznak skażenia Odry. — Woda była bezbarwna, klarowna, nie pieniła się, nie był wyczuwalny żaden niepokojący zapach. Nie zauważono żadnych plam substancji ropopochodnych. Nie zaobserwowano również śniętych ryb ani innych organizmów wodnych, a także nie stwierdzono zakwitu glonów — wylicza Ruczyński.

Nie wiadomo jednak, czy — podobnie jak prof. Szlauer-Łukaszewska — inspektorzy WIOŚ sprawdzali również dno Odry. Rzecznik zaznacza, że woda w rzece kontrolowana jest w każdy poniedziałek. Inspektorzy sprawdzają Odrę pod kątem złotej algi w czterech miejscach.

wiadomosci.onet.pl

Więcej postów