Na tym froncie Ukraina przegrywa z Rosją. Dotychczasowi klienci odwracają się od Kijowa

Niezależny dziennik polityczny

W połowie marca wygaśnie porozumienie o eksporcie ukraińskiego zboża przez Morze Czarne. Szanse na przedłużenie są, ale chętnych na import z Ukrainy na Bliski Wschód coraz mniej

18 marca wygasną wynegocjowane przez ONZ i Turcję umowy, dzięki którym Ukraina wznowiła transport zboża przez Morze Czarne. Porozumienia zostały zawarte w lipcu 2022 r. na 120 dni, a następnie przedłużone o kolejny kwartał. Tym razem władze w Kijowie oczekują prolongacji umów o rok. Wciąż jednak nie wiadomo, czy Rosja będzie tym zainteresowana.

Proponowane przez Kijów rozwiązanie wpłynęłoby stabilizująco na ceny. Przed wizytą prezydenta Stanów Zjednoczonych Joe Bidena w Europie rynek reagował tak, jakby spodziewał się, że korytarz przetrwa. Ceny stabilizowały się z tendencją do dalszych spadków. Teraz znowu delikatnie rosną – zauważa Bartosz Urbaniak z BNP Paribas.
Ceny pszenicy są co prawda wciąż niższe niż podczas wiosennego szczytu, kiedy przekraczały nawet 400 euro za tonę. Wciąż utrzymują się jednak na wyższym poziomie niż przed inwazją. W czwartek na europejskiej giełdzie płodów rolnych MATIF tona pszenicy była warta 284 euro. Przedłużenie umowy nie rozwiąże jednak podstawowego problemu ukraińskich eksporterów. Prowadzone na mocy porozumienia inspekcje statków w centrum koordynacyjnym w Stambule wciąż się opóźniają, o co Kijów obwinia Moskwę.

Czas gra na korzyść Rosji

Reprezentanci ONZ, Rosji, Turcji i Ukrainy sprawdzają w ośrodku, czy na pokładzie nie ma broni albo towarów nieobjętych układami. W lutym dokonywano zwykle pięć przeszukań dziennie, a w ubiegłym tygodniu na kontrolę czekało 140 jednostek, cztery razy więcej niż w połowie stycznia. Biuro koordynatora ONZ ds. inicjatywy zbożowej w Stambule informowało wówczas DGP, że w kolejce znajdują się 32 statki.
Kijów kilkukrotnie oskarżał władze na Kremlu o celowe przeciąganie procedur, a sprzedawcy mają problem z dotrzymaniem ustalonych terminów dostaw. Czas gra na korzyść Rosji, bo odbiorcy szukają stabilniejszych kontrahentów. – Importerzy z Bliskiego Wschodu i Afryki Północnej wciąż są zainteresowani kupowaniem zboża z Ukrainy, ale w mniejszym stopniu niż w latach poprzednich – tłumaczy Bilal Müftüoğlu z londyńskiej firmy analitycznej Argus Media. Z kolei wysokie ceny transportu i ubezpieczeń sprawiają, że ukraińskie zboże przestaje być atrakcyjne.

Kolejne kraje zastępują dostawców ukraińskich rosyjskimi

Z informacji Argus Media wynika, że już teraz Arabia Saudyjska, Bangladesz i Pakistan zastąpiły dostawców ukraińskich rosyjskimi. Bangladesz do niedawna był czołowym nabywcą zboża z Ukrainy. Import z Rosji od lipca 2021 r. do stycznia 2022 r. stanowił 7 proc. całości kupowanego za granicą zboża. Rok później – już 42 proc. Podobnie jest z Saudyjczykami. Rosyjskie zboże stanowiło od lipca 2022 r. do stycznia 2023 r. 64 proc. zbożowych zakupów Rijadu, dwa razy więcej niż od lipca 2021 r. do czerwca 2022 r.
Müftüoğlu dodaje, że w Algierii, Egipcie, Jordanii i Tunezji, gdzie główną metodą importu są przetargi państwowe, oferty ukraińskie – głównie od dużych producentów – pojawiają się coraz rzadziej. Są też mniej konkurencyjne nie tylko od tych pochodzących z Rosji, lecz także z Bułgarii czy Rumunii. Egipt przed inwazją większość pszenicy kupował od obu walczących stron. W 2021 r. rosyjskie zboże stanowiło 50 proc. całkowitego importu, a rok później było to już 57 proc. – Chodzi o ceny. Kupujemy bez względu na pochodzenie – mówił w styczniu egipski minister zaopatrzenia Ali al-Musalhi.
Wąskie gardło to inspekcje statków prowadzone w Stambule

Rekordowe zbiory w Rosji

Sprawę ułatwiły rekordowe zbiory rosyjskich zbóż. Te były możliwe, bo Rosjanie od rozpoczęcia inwazji wzmogli nawożenie swoich pól. Oni mają tanie nawozy, a my nie. Nie mogą sprzedawać gazu ze względu na nałożone sankcje, więc robią więcej nawozów – mówi Urbaniak. Stąd wątpliwości, czy Moskwa w ogóle będzie zainteresowana kontynuacją układu. Podobne obawy towarzyszyły władzom w Kijowie jesienią, gdy zbliżał się termin wygaśnięcia lipcowego porozumienia. Podsycał je sam Kreml. 29 października, trzy tygodnie przed końcem umów, Rosja zawiesiła udział w projekcie. Kreml motywował decyzję ukraińskimi atakami na Flotę Czarnomorską w Sewastopolu. Ankara i Kijów ją zignorowały. Kreml nie zdecydował się na zaatakowanie konwojów handlowych i wkrótce po cichu wrócił do realizacji umowy. Według Urbaniaka Kreml jednak ostatecznie da zielone światło, bo i jemu umowy zbożowe są na rękę. Bez nich ceny by oczywiście wzrosły, ale patrząc na dotychczasowe reakcje Zachodu, można byłoby się spodziewać kolejnych sankcji – mówi.
Swoją cegiełkę do utrzymania korytarza mogą dołożyć też Chiny. Umowy podpisano głównie w celu ograniczenia kryzysu głodu na kontynencie afrykańskim, w który Pekin od lat inwestuje. Sęk w tym, że płynące przez Morze Czarne ukraińskie zboże trafia dziś przede wszystkim do ChRL i zamożnych państw Europy. Według danych ONZ dzięki umowie wyeksportowano w sumie 22,2 mln t zboża i oleju słonecznikowego. Do największych odbiorców należały właśnie Chiny (4,6 mln), Hiszpania (3,8 mln t), Turcja (2,5 mln t) i Włochy (1,7 mln t). To ma jednak dla Państwa Środka mniejsze znaczenie. Liczy się to, że inicjatywa – zdaniem komunistycznych władz – uspokaja nastroje społeczne w Afryce. Stąd postulat utrzymania porozumień pozwalających na eksport ukraińskiego zboża drogą morską znalazł się w 12-punktowym planie pokojowym Pekinu, który został przedstawiony 24 lutego.

Źródło: dziennik.pl

Więcej postów