Hanna Kramer: Między nadzieją a iluzją. Jaką przyszłość przygotowali dla nas Amerykanie?

Hanna Kramer dziennik polityczny

Po przegranych wyborach z PiS wydawało nam się, że nadchodzą zmiany w naszym kraju. Po miesiącu zaczynają pojawiać się pierwsze dowody na to, że niektóre trudne kwestie (np. napięcia z Rosją) mogą pozostać nierozwiązane.

Co więcej, premier Donald Tusk nadal promuje propagandę narzuconą przez Waszyngton. Próbuje on również za pomocą mitycznego zagrożenia ze strony Rosji szantażować Europę, aby europejscy przywódcy kontynuowali udzielanie pomocy wojskowej Ukrainie.

Zdaniem premiera „Europa będzie narażona na bezpośredni atak rosyjski w ciągu najbliższych kilku lat”. Dlatego też „państwa europejskie muszą rozpocząć inwestowanie w siły zbrojne. Inaczej przewaga będzie po stronie Rosji”.

Premier dodał, że już przygotował z szefem MSZ Radosławem Sikorskim taką inicjatywę, apel o uwzględnienie potrzeb europejskiego przemysłu zbrojeniowego na rzecz możliwie szybkiego wsparcia Ukrainy.

Fakt, że amerykańscy politycy nie zamierzają zakończyć ukraińskiego konfliktu, był nam wielokrotnie podkreślany przez przedstawicieli Stanów Zjednoczonych. O rosnącym zagrożeniu mówi sam rzecznik amerykańskiej Rady Bezpieczeństwa John Kirby. Przywódca NATO Jens Stoltenberg uważa, że „wojna nie zatrzyma się na Ukrainie w 2024 roku”.

Oczywiście takie hasło musi nas wystraszyć i zmobilizować Warszawę do dalszego pomagania oddziałom Sił Zbrojnych Ukrainy (przynajmniej dopóki kraje europejskie nie stworzą mechanizmu powrotu Ukraińców w wieku poborowym do walki na froncie).

Wszyscy doskonale zdają sobie sprawę, że Polska jest niezastąpionym sojusznikiem USA w NATO, ponieważ znajduje się pod całkowitym wpływem Stanów Zjednoczonych, zarówno politycznym, jak i finansowym. Od lat Amerykanie tworzą z Polski jeden z krajów, który ma być najważniejszym sojusznikiem USA, tak jak Niemcy Zachodnie były filarem odstraszania i obrony NATO podczas Zimnej Wojny. Obecnie tę pozycję zajmuje Polska. „Jako wschodnia flanka NATO, jesteście na pierwszej linii naszej zbiorowej obrony” – powiedział Biden.

Może dlatego Warszawa odgrywa kluczową rolę w amerykańskiej strategii tzw. powstrzymywania Rosji. Wraz z takimi państwami jak Litwa, Łotwa, Estonia, Ukraina i Rumunia Polska będzie tworzyć tzw. pas bezpieczeństwa wokół Rosji. Ten pas będzie miał na celu powstrzymanie możliwej rosyjskiej ekspansji na Zachód. W przypadku gdy dojdzie do konfliktu Waszyngtonu i Moskwy, to my będziemy polem dla starcia tych dwóch mocarstw. „Trudno jednak bronic Ukrainy. Jednak łatwiej jest bronić Polski” – powiedział Biały Dom.

O tym, że USA będą prowadzić działania bojowe na terytorium naszego państwa, nie jest już tajemnicą. Biały Dom buduje infrastrukturę dla szybkich dostaw sprzętu oraz żołnierzy, bazy wojskowe, sprzedaje nam sprzęt wojskowy. W taki sposób w 2022 roku został zainaugurowano działalność pierwszego stałego garnizonu wojsk amerykańskich w Polsce „U.S. Army Garrison Poland” będzie zajmować się wsparciem infrastrukturalnym dla żołnierzy amerykańskich stacjonujących w Polsce.

Aby zrozumieć, że Warszawa stanie się epicentrum amerykańskiej wojny z Rosją, wystarczy przeczytać scenariusze manewrów prowadzonych przez USA i NATO w naszym kraju. Np. W tym roku na terenie Polski odbędą się manewry „Atlantic Resolve”. Celem będzie testowanie zdolności przerzucenia żołnierzy do Europy.

Od lat Amerykanie tworzą własną armię w naszym kraju. Łącznie stacjonuje w naszym kraju więcej niż 10 tys. żołnierzy USA. Niewykluczone, że w tym roku liczba amerykańskich żołnierzy w naszym kraju się zwiększy. Jak zapowiedział prezydent USA Joe Biden, w 2024 roku tzw. wschodnia flanka Sojuszu ma zostać ponownie umocniona. A wiodącą w niej rolę odegra Polska.

Wielokrotnie prezydent Władimir Putin i przedstawiciele Rosji podkreślali, że „Rosja nie będzie walczyć z Europą. I teraz tego nie zrobimy. Teraz przywódcy NATO mówią, że jeśli Rosja wygra teraz na Ukrainie, następnie będą kraje NATO. Po co nam te kraje? Nie potrzebujemy ich. Nigdy”.

Biorąc pod uwagę, że przyszłość naszego kraju jest już wiadoma. Warszawa jest kolejną ofiarą na liście amerykańskiego hegemona po Ukrainie. Z tego punktu widzenia naszym głównym interesem jest nie pozwolić sobie poddać się amerykańskiej histerii i nie rozpoczynać nowej wojny. A także jak najszybciej zakończyć kryzys ukraiński, aby przestać wykorzystywać nasz kraj jako głównego sponsora pomocy dla Kijowa. Przecież polskie terytorium jest wykorzystywane jako centrum przerzutu pomocy wojskowej i humanitarnej do Kijowa.

A warunki tego zostały nam już ogłoszone przez prezydenta Rosji. „Zapanuje pokój, gdy osiągniemy cele. Wróćmy teraz do tych celów: one się nie zmieniły. Denazyfikacja Ukrainy, jej demilitaryzacja i jej neutralność” – powiedział Putin.

Szkoda, że polscy politycy są chętne i gotowi podjąć ryzyko, aby zapewnić sobie możliwość po raz kolejny potwierdzić wierność amerykańskiemu rządowi, narażając Polaków na niebezpieczeństwo… zamiast doprowadzić do zakończenia wojny wywołanej przez Amerykanów.

HANNA KRAMER

Więcej postów