Za chwilę obudzimy się bez przemysłu. Zjedzą nas koszty

Niezależny dziennik polityczny

– Jeżeli nic się nie zmieni, to unijny przemysł całkowicie polegnie w konkurencji z firmami z Azji – ostrzega w rozmowie z portalem WNP PL Przemysław Sztuczkowski, prezes firmy Cognor, producenta wyrobów hutniczych.

  • Szef Cognora wskazuje na trudną sytuację hutnictwa w Unii Europejskiej. Jego utrzymanie w Europie, również z uwagi na potrzeby przemysłu obronnego, uważa za kluczowe.
  • – Rolnicy pierwsi wyszli, żeby walczyć z Europejskim Zielonym Ładem. Można się spodziewać kolejnych wielkich protestów także przedstawicieli sektorów przemysłowych – przewiduje Przemysław Sztuczkowski. 
  • Przemysław Sztuczkowski będzie prelegentem podczas najbliższego Europejskiego Kongresu Gospodarczego. Na wydarzenie, które odbędzie się 7-9 maja 2024 roku, można się już rejestrować.

Kwestia bezpieczeństwa surowcowego i dostępu do surowców wydaje się dziś kluczowa z perspektywy gospodarki oraz geopolityki. Jak to wygląda w przypadku złomu?

– W dalszym ciągu jest tak, że mamy w Unii Europejskiej wystarczającą ilość złomu. Nie zużywamy go bowiem tyle, ile go posiadamy, zatem nadwyżka jest eksportowana.

To dotyczy także Polski. Skala eksportu w naszym przypadku wynosi 1,5-2,5 mln ton rocznie. Ale wywóz złomu stalowego za granicę budzi coraz większe obawy w przedsiębiorstwach hutniczych w Unii Europejskiej.

Dlaczego?

– Chodzi o „zielony“ surowiec, który podlega w stu procentach recyklingowi. Na świecie poza Unią jest zupełnie inna sytuacja i panują inne realia.

Takie państwa, jak chociażby Chiny czy Indie, nie przestrzegają protokołu z Kioto i nie przejmują się kwestiami dotyczącymi klimatu. W tych krajach podkreślają, że na pierwszym miejscu jest dla nich rozwój gospodarczy. Gwałtownie rośnie tam wydobycie węgla. Natomiast w Unii mamy koszty związane chociażby z uprawnieniami do emisji dwutlenku węgla.

Wracając do rynku złomu – w innych częściach świata można się spotkać z zakazem wywozu złomu stalowego oraz złomu metali nieżelaznych.
Dotyczy to właśnie Chin oraz Indii czy też Białorusi i Rosji. Tam także mamy do czynienia z zakazem wywozu złomu. Na świecie jest wiele państw, z których terytorium nie wolno wywozić złomu. Albo wolno, ale jedynie niewielkie ilości.

Stal z Białorusi jest około 1500 zł tańsza: urzędowe ceny złomu robią swoje

Trudno z nimi konkurować.

– Taka polityka powoduje, że na danym rynku wewnętrznym można sobie ustalić takie ceny, jakie się chce. Nie ma takiej możliwości, żeby przykładowo na Białorusi nabyć tani złom, bowiem jest zakaz wywozu tego surowca.

I jeżeli na rynku światowym cena tony złomu stalowego kształtuje się na poziomie 390-400 dolarów, to na Białorusi mogą sobie ustalić cenę urzędową, dajmy na to, na poziomie 100 dolarów za tonę.

Wtedy huty na Białorusi otrzymują znacznie tańszy złom i “na starcie” są o wiele bardziej konkurencyjne od zakładów funkcjonujących w UE. Poza tym na Białorusi nie ponoszą kosztów z tytułu uprawnień do emisji dwutlenku węgla. Zatem o czym tu w ogóle rozmawiać, skoro stal z Białorusi jest około 1500 zł tańsza?!

Nie brakuje opinii, że to wszystko wygląda wręcz jak sabotaż ze strony urzędników unijnych.

– Różne są opinie na ten temat. Natomiast rzeczywiście skala wprowadzanych w UE zmian i beznadziejna głupota tych, którzy je wymyślają, powodują, że i takie coś się człowiekowi nasuwa.

Przecież trzeba zupełnie nie mieć żadnej wyobraźni, żeby nie zrozumieć, jak te unijne rozwiązania wpłyną na unijne hutnictwo czy na sektor ciężkiej chemii. Wygląda to fatalnie, bowiem rynek europejski już zalewają i będą zalewać produkty z Azji, w tym z Chin.

Wystarczy tu wspomnieć o zalewie europejskiego rynku samochodami elektrycznymi chińskiej produkcji albo chińskimi panelami fotowoltaicznymi. Oni będą zarabiać na sprzedaży na rynku unijnym produktów, których sami nie damy rady wytworzyć z uwagi na drakońskie koszty wynikające z unijnej polityki klimatycznej.

Przemysław Sztuczkowski: po rolnikach przyjdzie czas na protesty przedstawicieli sektorów przemysłowych

Kiepsko to wygląda.

– Niestety, ale hutnictwo i cały przemysł ciężki są w Unii Europejskiej na wykończeniu. Rolnicy pierwsi wyszli, żeby walczyć z Europejskim Zielonym Ładem. I można się spodziewać kolejnych wielkich protestów także przedstawicieli sektorów przemysłowych. Coraz więcej ludzi obawia się o swoją przyszłość i chcą oni, aby zmieniła się władza w Brukseli. Koszty polityki klimatycznej są bowiem nie do udźwignięcia.

A jeżeli w Unii Europejskiej nie dojdzie do refleksji na ten temat i do zmian?

– Nie wyobrażam sobie dalszego funkcjonowania przemysłu w UE w takich realiach. Jeżeli nic się nie zmieni, to unijny przemysł całkowicie polegnie w konkurencji z firmami z Azji. I nie będzie żadnego przemysłu w UE.

A przecież ludzie muszą gdzieś pracować i z czegoś żyć. Trzeba również pamiętać, że ta nadwyżka złomu w Unii Europejskiej za chwilę może się zmienić w wielki niedobór surowca – z uwagi na zmiany zachodzące w unijnym hutnictwie.

Jakoś w Chinach czy Indiach nie myślą o likwidacji wielkich pieców. Natomiast w UE mają być one zamykane i ma następować przejście na piece elektryczne. Zatem z tej nadwyżki wynoszącej około 20 mln ton złomu szybko zrobi się niedobór wynoszący około 30 mln ton.

Co należy robić?

– Trzeba zatem to dostrzec i zmniejszyć wywóz złomu z Unii Europejskiej. Kiedyś pojawiały się nawet opinie, aby wyprowadzić hutnictwo poza UE. Jednak realia wojny na Ukrainie pokazały zupełny bezsens takich poglądów.

Jeżeli konflikty będą ogarniać świat, to znikąd tego złomu UE nie ściągnie. Kluczowe, również z uwagi na przemysł zbrojeniowy, jest utrzymanie hutnictwa w Europie. Prezydent Donald Trump powiedział w 2018 roku: „Jeśli nie masz stali, nie masz kraju”. Trudno się z tym nie zgodzić.

Źródło: wnp.pl

Więcej postów