Czy Amerykanie chcą III-ciej wojny światowej na terytorium UE?

Obserwując odradzające się co kilka dni dramatyczne wydarzenia na Ukrainie, nie można nie dziwić się oczywistym faktom, coraz bardziej widocznym, dla każdego, nawet już chyba nawet dla wściekłych rusofobów.

W zasadzie od tego jak regularnie i przewidywalnie wybuchają na wschodzie Ukrainy kolejne walki, a jeszcze bardziej od tego – z jaką częstotliwością ostrzeliwane bloki mieszkalne Doniecka i Ługańska przez artylerię z Zachodu, można w zasadzie regulować zegarki. Wystarczy tylko informacja, że zbliżają się rozmowy nowych liderów Ukrainy, na dowolnej płaszczyźnie z kimś na Zachodzie, to natychmiast w Doniecku kolejny blok obrywa z Gradów lub dział 152 mm, ewentualnie dochodzi do kolejnej strzelaniny, tak żeby tylko można było oskarżyć powstańców, nagrywając filmy jak oni strzelają, bo co jest oczywiste – odpowiadają na ogień. Tak było już wielokrotnie, podobnie było ostatnio podczas spotkania grupy kontaktowej OBWE, również mieliśmy kilkudniową eskalację.

Strach pomyśleć co by się stało, gdyby to pan prezydent USA chciał osobiście odwiedzić Ukrainę? Tak ważne wydarzenie, z pewnością należałoby uczcić wprowadzeniem w strefę działań wojennych kolejnego samolotu pasażerskiego, albo wyjątkowo sprawnym strzelaniem z ciężkich dział do bloków mieszkalnych. W ostateczności można zawsze moździerzami ostrzelać jakiś przystanek komunikacji miejskiej, przecież takie scenariusze już również przerabiano.

Cieszy fakt, że część amerykańskich kongresmenów zorientowała się co do faktu, że na Ukrainie walczą po stronie władz w Kijowie oddziały odwołujące się w swojej symbolice do faszystowskich korzeni ukraińskich organizacji militarnych z okresu II wojny światowej. Cieszy również fakt, że niemieccy zieloni rozmawiają z panią Kanclerz Merkel, w celu dyplomatycznego przeciwdziałania obecności US ARMY w Europie Środkowej. Jednakże to wszystko mało, niestety to nie zmienia generalnego oglądu sytuacji, nie możemy być już dłużej ślepi. To najwyższy czas, żebyśmy w Europie zrozumieli, że Amerykanie mają własne interesy i wobec Europy i wobec Rosji. Ich osią jest skłócenie Unii Europejskiej z Federacją Rosyjską, tak żeby oba wielkie ugrupowania polityczno-gospodarcze ograniczyły długofalowe korzyści ze współpracy do niezbędnego minimum.

Cała sytuacja w której uczestniczymy przez popieranie złych, bezprawnych i łamiących porządek międzynarodowy sankcji przeciwko Federacji Rosyjskiej musi w końcu zmusić nas do refleksji. Wcześniejszy status quo zadowalał wszystkich! Dosłownie wszystkich! Nie da się zrozumieć powodów dla których jakiemuś podpalaczowi porządku międzynarodowego, odbiło do tego stopnia, żeby doprowadzić do bezprawnego zamachu stanu na Ukrainie, który obalił jej władze, a następnie przekazał władze grupie oligarchów, będących prawdziwym złem dla tego kraju od co najmniej 25 lat! Czy trzeba być niepiśmiennym chłopem oderwanym od układania kamieni na drodze (przy całym szacunku dla niepiśmiennych chłopów układających kamienie na drodze), żeby pojąć że na Ukrainie rozpętano krwawą wojnę domową, której jednym z celów jest musztrowanie ukraińskiego społeczeństwa oraz uzasadnianie złodziejstwa i zbrodni potrzebami wojny? Jeszcze do tego z rzekomo sąsiednim państwem, chociaż nigdy na to nie pokazano żadnych dowodów!

Jeżeli Amerykanie nadal będą próbowali się wepchać ze swoimi czołgami do Europy Środkowej, to może służyć tylko i wyłącznie eskalacji konfliktu – czy to na Ukrainie, czy też w państwach bałtyckich, ewentualnie w Polsce. Jest to jeden wielki skandal, nie mający precedensu, ponieważ jest to już na kolejnym etapie – WYSOKIE PRAWDOPODOBIEŃŚTWO przeniesienia wojny na tereny Unii Europejskiej.

Nie jest tajemnicą, że Amerykanie boją się konkurencji ze strony wspólnej waluty Euro i wiele by dali, żeby straciła na znaczeniu, ponieważ jest globalną konkurencją dla ich bezwartościowego i stale drukowanego Dolara. Ponieważ ten kraj ma wyrafinowaną dyplomację i przeważnie w polityce zagranicznej kieruje się zasadami wyznaczania wiązek celów, to jest bardzo prawdopodobne, że może istnieć scenariusz wywołania III-ciej wojny światowej z Federacją Rosyjską, właśnie w Europie.

W ten prosty sposób – jak tylko pierwszy amerykański czołg wystrzeli w pierwszy czołg rosyjski, będziemy mieli spadek wartości Euro do Dolara o którym nawet nam się dzisiaj nie śni, a Europejczycy od Tallina poprzez Warszawę a na Lizbonie kończąc – EKSTREMALNIE SIĘ PRZESTRASZĄ i będą potulnie prosić wielkiego sojusznika zza oceanu, żeby przysłał swoją potężną i zaprawioną w bojach armię – do obrony Europy.

To już przerabialiśmy w naszej historii nie jeden raz. Szczególnie nasz kraj powinien być odporny na wszelkiego rodzaju działania, wedle których miałby być buforem operacyjnym dla działalności wojskowej przeciwko komukolwiek, a już na pewno przeciwko komukolwiek na dowolnym z tradycyjnych kierunków przemarszu wojsk w tej części świata.

Można zrozumieć Napoleona, taka była epoka, wojny trwały bezustannie. Można zrozumieć Hitlera, po prostu był szaleńcem owładniętym swoimi chorymi wizjami, ale dlaczego pan Obama chce podpalić nasz świat? Co takiego zrobiliśmy Ameryce, żeby dzisiaj po 25 latach pokojowego współistnienia od końca Zimnej Wojny, przy zaakceptowaniu przez Rosję rozszerzenia NATO i generalnej równowadze strategicznej – wytaczać działa i generować problem, którego nikt nie potrzebuje?

Odpowiedzi są dwie. Po pierwsze to nie jest tak, że Zimna Wojna się skończyła. Owszem, ona się skończyła dla Związku Radzieckiego, którego przywódca został oszukany, zmanipulowany i swoimi nieudolnymi reformami doprowadził do rozpadu państwa, wydając miliony ludzi na pastwę gangsterów i ich popleczników. Dla Zachodu jedynie zmieniła się wówczas perspektywa, jako zwycięzcy poszerzyli swoją strefę wpływów, przesuwając bufor z Niemiec, na strategicznie położoną Polskę. Potem cały czas pracowano, żeby dokonać bałkanizacji państw bałtyckich, które pomimo nierozwiązania przez nie kwestii mniejszości narodowych na ich terenie przyjęto i do Unii Europejskiej i do NATO. Próbowano osaczyć Rosję na Kaukazie, gdzie Gruzja pod rządami człowieka przysłanego z Ameryki zdecydowała się na wojnę, w której są udokumentowane dowody na popełnienie przez jej żołnierzy zbrodni wojennych. Atak na Południową Osetię, zwłaszcza jej stolicę wypełnił znamiona ludobójstwa, a za śmierć rosyjskich żołnierzy pokojowych – bestialsko zamordowanych przez mających totalną przewagę Gruzinów powinien być międzynarodowy trybunał na wzór tego dla Bałkanów, a wcześniej w Norymberdze. Ukrainę próbowano rozbroić i podporządkować wielokrotnie. Udało się spowodować wojnę domową i rozpad kraju, od którego wiele regionów chciało się odłączyć, ale pokojowo udało się tylko Krymowi, który miał to szczęście że na jego terytorium legalnie i zgodnie z prawem przebywał znaczny kontyngent wojsk rosyjskich, które stabilizując sytuację na półwyspie nie pozwoliły na to, żeby bandyci i nacjonaliści przysłani z Kijowa podpalili więcej domów lub zabili więcej ludzi. Doszło do mordów i zabijania cywilów na blokadach dróg, nie wszędzie można było zapewnić bezpieczeństwo od razu. Jednakże to i tak nic, dosłownie nic – w porównaniu z dramatem, jakim jest ciągle prowadzona próba eksterminacji Donbasu!

Lepiej jest sobie nie wyobrażać, co ma wydarzyć się w dalszej kolejności. Kilka dni temu słyszeliśmy o aresztowaniu przez władze na Łotwie – dwóch miejscowych patriotów przeciwstawiających się militaryzacji ich kraju przez lokalny rząd, chętnie zapraszający wojska państw zachodnich na swoje terytorium. Wcześniej miało miejsce jakieś do tej pory niewyjaśnione działanie prowokacyjne ze strony jednego z jak się okazało – oficerów estońskiego wywiadu. Cały czas wobec ludności rosyjskojęzycznej na Łotwie i w Estonii stosowana jest polityka apartheidu, co przy praktycznie totalnej blokadzie informacyjnej może być starannie przygotowywaną sceną dla nowego konfliktu.

Wystarczy tylko jeden strzał i będziemy mieli III-cią wojnę światową! Czy naprawdę obecność amerykańskich wojsk w liczbie nadającej się doskonale do prowokacji, ale w istocie nie zmieniającej w niczym naszego bezpieczeństwa – ma sens? Czy to naprawdę zwiększa nasze bezpieczeństwo, czy wręcz przeciwnie – zwiększa ryzyko wojny?

Krakauer

Więcej postów

1 Komentarz

Komentowanie jest wyłączone.